Tuesday, July 16, 2024
Ewa… moje wspomnienie z Makową… w sumie byłaś moją ciocią, ale różnica wieku była dość niewielka, i nie bardzo w to wierzyłyśmy jak to, kilkunastoletnia panienka ciotką kilkuletniej dziewczynki?! Byłaś dlamnie taką większa kuzynką, podziwiałam cię dokładnie za wszystko, imponowało mi, że nie dość, że zwracałaś uwagę na mnie, tego kilkuletniego „bąka”, jak mawiał twój ojciec. To jeszcze się ze mną bawiłaś, pokazywałaś mi Twój świat, Twoje książeczki i sukienki. Ty chyba byłaś zadowolona, że dorośli oddali mnie pod Twoją opiekę i z twoją koleżanką poszłyśmy nad jakąś wodę. Uplotłaś mi wianek ze stokrotek i zeszłaś ze mną na sam brzeg wody gdzie narwałyśmy trochę tataraku (kiedy myślę o tym momencie czuję jeszcze ten zapach) izrobilysmy razem naszyjniki z kaczeńców (lilii?). Nie spotykałyśmy się często ale były to zawsze bardzo przyjemne chwile. No a jak już poszłaś na studia te spotkania zrobiły się bardziej przelotne… Ty pojechałaś za morze, ja do Francji, straciłyśmy się prawie z oczu Ostatnio uściskałyśmy się na pogrzebie Wojtka, potem było trochę kontaktów telefonicznych… nigdy nie miałam okazji zobaczyć Twoich dzieci z których byłaś tak dumna, ani lepiej poznać Krzysztofa. Bardzo mi żal, że tak się stało. W szufladzie biurka mojego ojca leżą kartki ze świątecznymi życzeniami w których dzieliłaś się nowinami. On ci odpisywał i bardzo sobie cenił tę wymian, mówił: „napisałem kartkę bożonarodzeniową do Ewy, teraz będzie jej kolej - na wielkanoc, jak zwykle dostaniemy od niej życzenia z nowinkami.
W któreś święta kartki nie doszły ojciec nie był w stanie pisać, a Ty… no właśnie. Ty odeszłaś, po cichutku, jakoś krotko po pięknym geście, który wykonałaś w stosunku do ciężko chorego kuzyna, jego matka, też Ewa, nie może pojąć, jak to się stało, co się stało, dlaczego?! Dzwoniła do Ciebie żeby ci podziękować… Dowiedzieliśmy się przez internet, przypadkiem. Ewka, pamiętasz ten zapach tataraku?